7 lipca 2018

Zbliża się 22, leżę. Słucham muzyki, teraz Taco Hemingway i "A mówiłem ci". 
"(...) bo gdy gasną latarnie to ci panowie są wrodzy i biją, mocno biją i łapią cię gdzieś pod szyją"
Tak, ci panowie są wrodzy. Szczególnie jeden taki pan. W zasadzie nikt specjalnie wyjątkowy, ot ktoś kogo widziałam raz w życiu, około 6-7 lat temu, w ciągu ostatniego miesiąca drugi raz, ale przelotnie. Ten przeloty raz jak na ironię wystarczył by ten pan zaczął mnie mocno bić myślami przez które przestaję poznawać samą siebie. Własne ciało mnie zdradziło. Zwykle pod kontrolą, teraz nogi odmówiły posłuszeństwa, płuca dziwnie przestały normalnie funkcjonować a serce? Pomyślało, że przebiegłam maraton i postanowiło zacząć pompować krew w tempie przyspieszonym do granic kolorując mi policzki rumieńcami. Myśli o nim mocno mnie biją i łapią mnie pod szyją. Szkoda, że tylko mnie. Bo gdyby było inaczej....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz