20 sierpnia 2018

Trochę się wydarzyło od ostatniego napisania. W ich rodzinnym życiu, na pozór zwyczajnym, osadzonym w spokojnej scenerii klasy średniej, zawirowało. Operacja mamy zajęła świadomość wszystkich, nawet tato Julie się postarał. Odstawił alkohol, dzwoni i odwiedza ich codziennie, co jest przyjemną odmianą. Mama czarnowłosej Julie po tygodniu wróciła do domu, jednak nie może chodzić. Skupienie uwagi na zdrowiu najbliższych oddaliło nieco myśli o utraconym kotku. Smutek nie zniknął, nie da się go wymazać lub zastąpić. Jest dalej, wciąż wypala dziurę w sercu, ale nie jest już priorytetem - to miejsce należy teraz do rodziny, do zdrowia. 
Obecnego dnia nie tylko mama potrzebowała sił. Julie wylądowała na pogotowiu. "W końcu i mnie dopadło", pomyślała z ironią. Wiedziała o swoim schorzeniu od kilku lat, jednak bagatelizowała to. Do czasu. Od dłuższego czasu miała problem z anemią, mianowicie z żelazem. Dramatycznie niski poziom dziś dał o sobie znać, miało to miejsce w pracy, jak na złość. Julie nie lubiła chorować, szczególnie gdy pracownicy widzieli ją w stanie wręcz okropnym, gdy wyprowadzali ją ratownicy. Diagnoza - zasłabnięcie, hiperwentylacja płuc, tężyczka. Przyczyny? Jakżeby inaczej, niedobór żelaza, przemęczenie organizmu. Moment dojazdu do szpitala w karetce, pobyt na oddziale intensywnej terapii, badania, Julie pamiętała jak przez mgłę. Przypominała sobie chwile, gdy po przebudzeniu zobaczyła przy łóżku szpitalnym mamę i siostrę, chciało jej się płakać i przytulić się do bliskich. 
Kilka godzin później była już w domu, siostra poszła do pracy, odwiedził ich tato. Gdy leżała, czuła się dobrze, jednak gdy wstawała, zawroty głowy wracały. Jednak nie dostała zwolnienia chorobowego, następnego dnia miała pójść do pracy. W pewnym momencie serce ją zakuło, to smutek zaczął się odzywać. Ten rodzaj nostalgii, która niesie ze sobą tęsknotę za czymś mniej określonym. Lub - jak w tej sytuacji - za kimś. Na co dzień silna, niezależna, teraz leżała w towarzystwie melancholii myśląc o tym, jak miło i lżej na sercu byłoby mieć obok kogoś, kto rozumiałby ją bez słów. Kto milczałby z nią i śmiał się. Pocieszał i po prostu był przy niej. Nic więcej. Żeby tylko był. Pomyślała o szansach, które być może pojawiły się w jej życiu. Czy był ktoś, kto by ją zaakceptował taką jaka jest? Czy odtrąciła kogoś, kto mógł odegrać ważną rolę w jej życiu? Nie wiedziała. "Gdyby ktoś, kogo już spotkałam, miał być kimś ważnym, to by został." 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz